Międzynarodowa Partia Komunistyczna

Niech żyje Komuna Warszawska!

(z La Sinistra Proletaria, 28 października 1944)

Tylko proletariat wspomagany przez półproletariuszy może dać Europie prawdziwie stabilny i rewolucyjny rząd.

Socjal-komuniści z L’Unità i Avanti! nie opublikowali rozkazów generała Montera-Chrusciela, byłego dowódcy sektora Żoliborz, wydanych o godzinie 19:30 3 października. I nie bez powodu.

Pospiesznie jednak rozpowszechnili rozkazy samozwańczego Polskiego Komitetu Wyzwolenia, który rezyduje w Moskwie i jest uległy wobec Stalina. Przyczyny tej zadziwiającej postawy? Nietrudno je dostrzec. Wystarczy przeczytać rozkazy bohaterskich obrońców Warszawy.

"Po sześćdziesięciu dniach gorzkiej walki, przy braku niezbędnej pomocy, obrona nie była już możliwa. Mieliśmy dwie możliwości: albo negocjować z Niemcami, albo starać się o otwarcie przejścia dla wojsk sowieckich. Władze sowieckie nie zapewniały nas, że uznają nas za zwykłych żołnierzy... Pozostawała więc albo kwestia poddania się oddziałom niemieckim, które obiecały uznać nas za właściwych jeńców, albo ewentualna deportacja na Syberię".

Upadek Warszawy, który nastąpił w znanych wszystkim warunkach, jest wydarzeniem zbyt ważnym, abyśmy mogli je przemilczeć, ponieważ w kapitulacji polskich sił partyzanckich widzimy efekt zdecydowanego zaniechania interwencji przez przywódców moskiewskich. Jakie były zasadnicze powody, które skłoniły Rosjan do odcięcia pomocy bohaterskim bojownikom w Warszawie? I dlaczego dowództwo rosyjskie odmówiło tym niezłomnym obrońcom podstawowych wolności narodu polskiego takiego traktowania, jakie później zarezerwowało dla nich dowództwo niemieckie?

Urzędnicy PCI i ISP trochę ucierpią odpowiadając na tak wstydliwe pytanie. Chyba że chcą zaliczyć dwieście tysięcy zabitych w Warszawie i sto tysięcy więźniów partyzanckich do członków... piątej kolumny! Ale interpretacja tego wydarzenia może być tylko wyjątkowa i nieodwołalna. Przede wszystkim władze rosyjskie oceniły polskich partyzantów za to, czym naprawdę są, a mianowicie za proletariackich bojowników bez panów, autonomicznych bojowników klasy robotniczej, walczących nie o wolność Polski kapitalistów i właścicieli ziemskich, ale o emancypację klasy robotniczej przeciwko wszystkim panom Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. Właśnie przeciwko tej komunistycznej postawie rosyjscy przywódcy zamierzali zareagować, po pierwsze odmawiając pomocy wojskowej tym bojownikom światowego frontu proletariackiego, a po drugie zezwalając na masakrę 200 tysięcy ludzi przez nazistów, z których prawie wszyscy byli bojownikami rewolucyjno-socjalistycznego Bundu w Warszawie.

W ten sposób, podczas gdy w Warszawie powtarzała się historia moskiewskiej zdrady dokonanej w Hiszpanii, jasno i precyzyjnie wyłaniał się klasowy charakter europejskiego ruchu partyzanckiego, który do tej pory był odrzucany w cień z powodu walki z nazistowskim faszyzmem. Charakter, który - trzeba to powiedzieć - jest postępowym elementem klasowym wynikającym dialektycznie z wojny imperialistycznej, w której Rosja odgrywa czołową rolę.

Opór warszawskich partyzantów wobec szantażu politycznego Moskwy ma więc dobrze zarysowane proletariackie piętno. I jako taki stanowi pierwszy etap na drodze do wolności działania klas pracujących Europy i całego świata.