Międzynarodowa Partia Komunistyczna

Co wyróżnia naszą partię

 Słowo wstępne
  • The Program partii (1921-1949)
  • Obrona Wielkiej Tradycji Marksistowskiej
  • For the O przywrócenie Rewolucyjnej Teorii Marksistowskiej
  • Odbudowa partii komunistycznej w skali światowej

  •  
     
     


    Słowo wstępne

    Na kilku kolejnych stronach skondensowano stanowiska Komunistycznej Lewicy, która jest zorganizowana jako Międzynarodowa Partia Komunistyczna, a której organem prasowym w krajach anglojęzycznych jest "Communist Left".

    Doktryna i program, które wciela w życie ta partia, są produktami historycznej selekcji, a nie wymysłami bezużytecznych geniuszy. Zostały one połączone przez historię w jeden stalowy blok w trakcie burzliwych i krwawych walk klasowych, które w połowie XIX wieku wprowadziły nową klasę - proletariat.

    Partia to szkoła myśli i metoda działania. Doktryna, program, taktyka i organizacja składają się na partię. Klasa robotnicza istnieje jako taka tylko dzięki swojej partii; bez niej proletariat jest klasą tylko w sensie statystycznym.

    Istnienie partii nie zależy od woli wielkich wodzów, lecz raczej od pokoleń jej bojowników, zazdrośnie strzegących i uważnie obserwujących jej podstawowe cechy, i egzekwujących je we wszystkich ich praktycznych konsekwencjach; siła partii zaś zależy od rozwoju sprzeczności społecznych. Z tego powodu w pewnych momentach historii redukuje się ona do niewielkiej liczby zdecydowanych bojowników, w innych rośnie, zwiększa liczbę członków i staje się siłą społeczną, która może przesądzić o wyniku ostatecznego starcia z reżimem kapitału.

    Z tych powodów wykluczone jest, aby partia mogła ponownie stanąć na czele walczących mas, jak w chwalebnym okresie lat 1917-1926, za pomocą taktycznych środków, dyplomatycznych urządzeń, obiecujących związków z innymi lewicowymi grupami politycznymi lub innowacji o sybillińskim znaczeniu w dziedzinie złożonego splotu relacji partia-klasa.

    Wykluczone jest również, że partia może zwiększyć liczbę swoich członków poprzez oficjalne wprowadzenie bezsensownej dyscypliny formalnej, nieuniknionego odpowiednika przywrócenia praktyk demokratycznych, które do tej pory są na zawsze zakazane nie tylko w sercu naszej organizacji, ale również w państwie i społeczeństwie. Takie drobne podstępy jak te zabijają partię jako organ klasowy, nawet jeśli jej członkostwo wzrośnie. Są to niskie sztuczki, które zdradzają tęsknotę wodzów i pół-szefów do dokonania "przełomu", w złudnej nadziei na wydostanie się z getta, w którym prawdziwa partia jest zamknięta nie z własnej woli, lecz pod naciskiem kontrrewolucji, która już od prawie stulecia zwycięża na skalę światową właśnie poprzez wypaczanie zadań i natury partii.

    Najlepszy dowód na bezużyteczność takich manewrów, lepszy niż wyprowadzanie go z krytyki idei, pochodzi z doświadczenia historycznego. Mimo że stosunki sił między klasami społecznymi wcale się nie zmieniły różne tendencje trockistowskie, a także lewicowcy różnych odcieni, wszędzie głosili, że partia musi się dostosować do okoliczności, czyli prowadzić politykę "realistyczną", polegającą na ciągłych zmianach kierunku.

    Jeśli wielkość partii jest dziś minimalna, a jej wpływ na masy proletariackie praktycznie nie istnieje, to przyczyny należy szukać w walce klas, w wydarzeniach historycznych i musimy mieć dość odwagi, by dojść do wniosku, że albo należy odrzucić marksizm, a wraz z nim partię, albo że marksizm musi pozostać niezmieniony. Przewidziawszy tę lekcję na poziomie doktrynalnym, lewica wyciągnęła z tej materialistycznej i historycznej weryfikacji także fundamentalną lekcję: nic dodać, nic zmienić. Pozostańmy na swoim stanowisku!

    Niniejsza broszura jest tekstem Międzynarodowej Partii Komunistycznej i podobnie jak wszystkie inne jej teksty potwierdza i potwierdza tradycyjne stanowiska włoskiej lewicy. Istniejący poza warunkowymi wydarzeniami organicznego i historycznego wyboru formalnych organizacji. Ten jednolity korpus doktryny i praktyki jest dziś w pełni windykowany przez tylko jedną organizację, której organem prasowym jest Communist Left w języku angielskim, Comunismo i Il Partito Comunista w języku włoskim, El Partido Comunista w języku hiszpańskim.

    Stwierdzmy raz jeszcze, że spodziewamy się, iż odrodzenie rewolucyjnego ruchu klasowego nastąpi po zaostrzeniu i radykalizacji walki społecznej, która pojawi się w wyniku przyspieszenia sprzeczności w systemie kapitalistycznym. Partia będzie się rozwijać równolegle z tymi wydarzeniami, jeśli w oparciu o swoją nienaruszalną doktrynę i niezmienny program będzie wiedziała, jak w każdej walce proletariackiej, w której uczestniczy, skierować je jednocześnie przeciwko zdradzieckiemu oportunizmowi fałszywych partii robotniczych, przeciwko nacjonalistycznemu i patriotycznemu związkowi zawodowemu oraz przeciwko kapitalistycznemu państwu i burżuazyjnemu frontowi politycznemu.

    W tej walce lewica jest osamotniona i wie, że pozostanie osamotniona, nie z własnego wyboru, ale dlatego, że jest to żyzna lekcja płynąca z przeszłych porażek proletariatu. W tych porażkach zdecydowanie kontrrewolucyjną rolę odegrały stanowiska i organizacje, które choć udawały, że są inspirowane przez proletariat, a nawet przez marksizm i rewolucję, w rzeczywistości reprezentowały interesy drobnej burżuazji i arystokracji robotniczej; ich działanie polegało zawsze na tym, że najpierw utrudniały, potem dzieliły, a w końcu porzucały front proletariacki na rzecz wroga.

    Minęło już trochę czasu, odkąd rozliczyliśmy się ze wszystkimi współczesnymi przywódcami związkowymi, anarchistami i "lewicowcami", a raczej odkąd zrobiła to Historia, która bezlitośnie zdruzgotała ich czyny i doktryny.

    Ten krótki tekst dedykujemy przede wszystkim młodzieży proletariackiej, aby z charakterystyczną dla siebie odwagą, abnegacją i duchem odwróciła się na zawsze od złudnych pokus nowoczesnego społeczeństwa, od fałszywych mitów demokracji i solidarności narodowej, od reformizmu i gradualizmu, aby przyjąć program walki, walki na anonimowym i bezosobowym froncie rewolucyjno- komunistycznym.

    Do naszej młodzieży bowiem będzie należało doprowadzenie komunizmu do zwycięstwa.












    PROGRAM PARTII
    1921-1948


    [ jest tutaj ]

     
     
     
     
     
     
     


    OBRONA WIELKIEJ TRADYCJI MARKSISTOWSKIEJ

    Na podstawie tego programu, zarysowanego powyżej, Międzynarodowa Partia Komunistyczna odzyskuje w całości podstawowe zasady doktrynalne marksizmu: materializm dialektyczny jako systematyczną koncepcję świata i historii ludzkości; podstawowe doktryny ekonomiczne zawarte w Kapitale Marksa jako metodę interpretacji gospodarki kapitalistycznej; oraz programowe sformułowania Manifestu Komunistycznego jako historyczny i polityczny plan emancypacji światowej klasy robotniczej. Odzyskujemy również cały system zasad i metod wynikających ze zwycięstwa rewolucji rosyjskiej, a mianowicie: teoretyczne i praktyczne prace Lenina i partii bolszewickiej w kluczowych latach przejmowania władzy i wojny domowej oraz klasyczne tezy II Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej. Stanowią one potwierdzenie, przywrócenie, a następnie rozwinięcie wspomnianych zasad, które dziś są jeszcze bardziej uwypuklone przez lekcje tragicznej fali rewizjonistycznej, która powstała około 1926-27 roku pod nazwą "socjalizmu w jednym kraju".

    Tylko umownie wiążemy tę klęskę z imieniem Stalina, woląc przypisać ją raczej presji obiektywnych sił społecznych górujących nad Rosją po tym, jak rewolucyjny ogień października 1917 roku nie zdołał rozprzestrzenić się na cały świat. Zbyt późno dostrzeżono, że do odparcia tego nacisku potrzebna jest programowa i taktyczna bariera, która nawet jeśli nie była w stanie zapobiec klęsce, mogła jednak uczynić odrodzenie międzynarodowego ruchu komunistycznego mniej trudnym i męczącym.

    Ta ostatnia z fal kontrrewolucji była o wiele bardziej destrukcyjna niż choroba oportunistyczna (odchylenia anarchistyczne), która trapiła krótkie istnienie Pierwszej Międzynarodówki, i o wiele poważniejsza nawet niż szkody wyrządzone przez Drugą Międzynarodówkę, gdy pogrążyła się w bagnie przywiązania do Union Sacrée, a następnie do wojny imperialistycznej z 1914 roku (gradualizm, parlamentaryzm, demokratyzm). Dziś sytuacja ruchu robotniczego wydaje się tysiąc razy gorsza niż po wertykalnym upadku II Międzynarodówki w chwili wybuchu I wojny światowej.

    Trzecia Międzynarodówka, utworzona w 1919 roku, przywróciła kardynalne punkty doktryny marksistowskiej programem, który definitywnie zerwał z demokratycznymi, gradualistycznymi, parlamentarnymi i pacyfistycznymi złudzeniami Drugiej (rozbitej przez najbardziej haniebny szowinizm i podżeganie do wojny). Trzecia Międzynarodówka była ogromnym historycznym wkładem Lenina, Trockiego i starej bolszewickiej gwardii, niemniej jednak od samego początku Trzecia Międzynarodówka w pewnym sensie stała na chwiejnym gruncie, a wynikało to zarówno z pośpiesznego sposobu, w jaki przystąpiła do tworzenia partii komunistycznych, jak i ze zbyt elastycznej taktyki, jaką przyjęła w celu "zdobycia mas".

    Ale, przynajmniej jeśli chodzi o twórców Czerwonego Października, takie podejście i taka taktyka nie oznaczały, ani nie powinny być traktowane jako oznaczające, porzucenie podstawowej zasady gwałtownego zdobycia władzy, zniszczenia burżuazyjnego, parlamentarno-demokratycznego aparatu państwowego, a następnie ustanowienia dyktatury proletariackiej kierowanej przez partię. W rzeczywistości zastosowanie taktyki Trzeciej Międzynarodówki mogłyby nie wyrządzić tak wielkiej szkody, gdyby rewolucja, na co liczono, szybko rozprzestrzeniła się na resztę świata; ale, jak ostrzegała lewica począwszy od II Kongresu w 1920 roku, istniało ryzyko, że jeśli fala rewolucyjna opadnie, to będzie miała bardzo negatywne konsekwencje. Wynikało to z faktu, że zbiór partii należących do nowej Międzynarodówki był bardzo niestabilny, ponieważ został zebrany w sposób bardzo przypadkowy i w rezultacie nie był wystarczająco uodporniony na możliwość powrotu socjaldemokracji, gdy tylko fala rewolucyjna ustąpi. Niestety, tak właśnie się stało, wydobywając na powierzchnię nie tyle ludzi, co rakotwórcze choroby zbyt niedawnej przeszłości.

    W latach 1920-1926 lewica nalegała na konieczność ustanowienia jednej platformy i planu taktycznego, które miały być przyjęte przez wszystkie sekcje Międzynarodówki, i ostrzegała przed niebezpieczeństwem stosowania "rewolucyjnego parlamentaryzmu" na Zachodzie, gdzie demokracja była ugruntowana od ponad stu lat. Co ważniejsze, sprzeciwiała się taktyce "zjednoczonego frontu politycznego", a następnie taktyce tzw. "rządów robotniczych (i robotniczo-chłopskich)", ponieważ uważała, że formuły te podważają jasną i jednoznaczną formułę "dyktatury proletariackiej". Ubolewała nad polityką zezwalania na bezpośrednie przystąpienie do Międzynarodówki organizacji niezależnych od lokalnej partii komunistycznej oraz akceptowania partii sympatyków. Odrzucała praktykę infiltrowania pseudo-partii robotniczych, a zwłaszcza partii burżuazyjnych (jak Kuomintang). Odrzucała też jeszcze gorsze "bloki", nawet tymczasowe, z rzekomo pokrewnymi partiami lub z tymi, które przypadkowo sprzymierzają się na pozycjach, które były tylko powierzchownie "podobne".

    Kryterium, które zainspirowało lewicę i dało początek tym stanowiskom, było i pozostaje następujące: wzmocnienie partii komunistycznych nie zależy od manewrów taktycznych czy przejawów subiektywnego woluntaryzmu, ale od obiektywnego faktu rozgrywania się procesu rewolucyjnego, który nie ma powodu, by podporządkować się kanonom procesu ciągłego i linearnego. Przejęcie władzy może być bliskie lub dalekie, ale w obu przypadkach, a przede wszystkim w tym pierwszym, przygotowanie się do niego (i przygotowanie do niego mniej lub bardziej licznej warstwy proletariatu) oznacza przeciwdziałanie wszelkim działaniom mogącym spowodować, że organizacja komunistyczna popadnie w oportunizm analogiczny do tego, jaki miał miejsce w II Międzynarodówce, czyli zerwanie nierozerwalnej więzi między środkami i celami, taktyką i zasadami, celami bezpośrednimi i ostatecznymi, prowadzące nieuchronnie z powrotem do elektoratu i demokratyzmu w polityce oraz do reformizmu w dziedzinie społecznej.

    Od 1926 r. konflikt zostanie przeniesiony bezpośrednio na płaszczyznę polityczną i zakończy się rozłamem między Międzynarodówką a lewicą. Dwa pytania na stole to "socjalizm w jednym kraju" i, krótko po tym, "antyfaszyzm". "Socjalizm w jednym kraju" jest w rzeczywistości podwójnym zaprzeczeniem leninizmu: po pierwsze, oszukańczo podaje za socjalizm to, co Lenin wyraźnie określił jako "kapitalistyczny rozwój na sposób europejski w drobnomieszczańskiej i średniowiecznej Rosji", a po drugie, odrywa losy rewolucji rosyjskiej od losów światowej rewolucji proletariackiej. Jest to doktryna kontrrewolucji. Wewnątrz ZSRR służył do usprawiedliwienia represji wobec marksistowskiej i internacjonalistycznej starej gwardii, poczynając od Trockiego, podczas gdy poza jej granicami sprzyjała zgnieceniu prądów lewicowych przez frakcje centrowe, często wyraźnie wywodzące się z socjaldemokracji i będące "całkowicie podporządkowane burżuazji" (Trocki).

    Głównym przejawem porzucenia kardynalnych punktów programowych światowej walki komunistycznej było zastąpienie hasła przewodniego rewolucyjnego zdobycia władzy obroną demokracji przed faszyzmem; tak jakby oba reżimy nie zawsze odpowiadały swemu wspólnemu celowi, jakim jest obrona reżimu kapitalistycznego w obliczu niebezpieczeństwa nowej proletariackiej fali rewolucyjnej, i naprzemiennie zasiadały u steru państwa zgodnie z naglącymi wymogami dynamiki walki klasowej. Zjawisko to, po tym jak niemiecki bastion upadł wraz ze zwycięstwem Hitlera w 1933 roku, znalazło wyraz nie tylko w Trzeciej Międzynarodówce, ale także wśród "trockistowskiej" opozycji, która nawet jeśli mówiła o demokracji jako o "etapie" lub "fazie", którą należy przejść, zanim będzie można w pełni zrealizować żądania rewolucyjnego proletariatu, to jednak używała tego samego hasła obrony demokracji przed faszyzmem, co stalinowcy. W obu przypadkach doprowadziło to do zniszczenia klasy robotniczej jako odrębnej politycznie siły o celach antytetycznych w stosunku do wszystkich innych warstw społecznych; robotnicy różnych krajów byli mobilizowani najpierw w obronie instytucji demokratycznych, a następnie w obronie "ojczyzny", co powodowało odrodzenie i nasilenie szowinistycznych nienawiści. W końcu nawet Międzynarodówka Komunistyczna została formalnie rozwiązana, a wszelkie chęci jej odbudowy tymczasowo unicestwione.

    Ponieważ klasa robotnicza została teraz zaprzęgnięta do krwawego wagonu wojny imperialistycznej lat 1939-45, szczupłe siły międzynarodowego i internacjonalistycznego komunizmu, jeśli i gdzie przetrwały, nie były w stanie w żaden sposób wpłynąć na sytuację: a wezwanie do "przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową", które po raz pierwszy pojawiło się w 1914 r. i zapowiadało rewolucję rosyjską z 1917 r., teraz padło na głucho - zostało wzgardzone i pogardzone. W okresie powojennym nie tylko nie spełniły się "naiwne" nadzieje na ekspansję rewolucyjnego komunizmu na czubkach rosyjskich bagnetów, ale zapanował neoministerializm jeszcze gorszy niż ten od prawicy II Międzynarodówki; gorszy, bo realizowany w trudniejszym okresie kapitalistycznej odbudowy: odbudowy, która sprzyjała władzy państwowej (rozbrajanie proletariuszy w oddziałach partyzanckich), ratowaniu gospodarki narodowej (kredyty na odbudowę, akceptacja środków oszczędnościowych w imię "wyższych interesów" narodu, itd.) Później, w "demokracjach ludowych", wsparto przywrócenie porządku, który uchodzi za "sowiecki" (Berlin, Poznań, Budapeszt).

    Gdy jednak ich otwarta współpraca u steru państwa przestała być wymagana, partie "komunistyczne" powiązane z Kremlem zostałyby zepchnięte na margines zaledwie parlamentarnej "opozycji", napędzanej tam przez sojuszników wojny i "pokoju" w coraz bardziej stalowym świecie państw policyjnych i faszyzmu. Ale, dalecy od ponownego odkrycia Via maestra Lenina (czego nie mogliby zrobić, nawet gdyby chcieli), pogrążali się coraz głębiej w dole totalnego rewizjonizmu, osiągając w końcu dno w ostatnich latach, kiedy to nie przewidywali ani nie opowiadali się za końcem kapitalizmu, ani za końcem kapitalizmu, wywyższonego teraz pod postacią międzynarodowego handlu (globalizacji), ani za końcem burżuazyjnego parlamentaryzmu, który, przeciwnie, miał być teraz broniony przed atakami burżuazji, potrzebującej przypomnienia o swojej "chwalebnej" przeszłości. W końcu nawet pozory walki między obozem "socjalistycznym" a "kapitalistycznym", do którego to poziomu stalinizm zredukował walkę klas, zostały porzucone, aby zrobić miejsce dla hasła "współistnienia i pokojowej konkurencji!" w skali międzynarodowej.

    Wreszcie, nie mogąc już dłużej znieść słowa "komunistyczny", które tak długo je obciążało, partie te zmieniły nazwę.

    Konsekwencją "współistnienia" i konfrontacji gospodarczej mogła być tylko całkowita likwidacja stalinizmu. Dlatego dla naszej partii całkowite odrzucenie stalinizmu przez kraje bloku wschodniego nie jest zaskoczeniem; w istocie przewidzieliśmy to jako nieunikniony i ostateczny krok potrzebny do przezwyciężenia, na poziomie gospodarczym, ich oddzielenia od rynku światowego; oraz do wyjścia poza autarkię, która jest konieczna w krajach zacofanych, aby rozwinąć ich krajowy przemysł kapitalistyczny do punktu, w którym mogą konkurować z produkcją przemysłową starych potęg kapitalistycznych.

    Rosja nie udaje teraz, że jest "socjalistyczna" i stała się w pełni kapitalistycznym krajem, ze wszystkimi producentami w pełni uproletaryzowanymi i z całym gospodarczym, politycznym, społecznym i moralnym bagażem prawdziwej kapitalistycznej demokracji. Stalinowska zdrada komunizmu i wynikająca z niej kolaboracja ze zgniłym zachodnim kapitalizmem zakończyła się zredukowaniem rewolucji komunistycznej z 1917 roku, która wstrząsnęła światem z płonącego splendoru, do zimnych popiołów; ale jednocześnie wyrwała Rosję z jej półfeudalnego bezwładu, przeprowadzając - ogniem i mieczem i wszystkimi nieuniknionymi okrucieństwami, które się z tym wiążą - jej prymitywną kapitalistyczną akumulację. Rosyjska próba przebrania za socjalizm jawnego kapitalizmu nie powiodła się. Dominacja tej ostatniej formy produkcji w każdym zakątku kraju, daleka od bycia dowodem klęski komunizmu, jest wręcz przeciwnie, najlepszym warunkiem jego przyszłego triumfu.

    Ale z głębi otchłani, w oczekiwaniu na przyszłe odrodzenie proletariatu, rozlega się wezwanie: "Robotnicy świata - łączcie się!" i "Dyktatura Proletariatu!". To jest nasze wezwanie.









    O PRZYWRÓCENIE REWOLUCYJNEJ TEORII MARKSISTOWSKIEJ
     


    Powrót do "Katastrofizmu"

    Jeśli chodzi o ogólną doktrynę rewolucji historycznej i społecznej, stary ruch komunistyczny zdegenerował się obecnie do tego stopnia, że odrzuca "katastroficzną" wizję Marksa: ani przeciwstawne interesy klasowe, ani starcia między państwami nie doprowadzą - ich zdaniem - do gwałtownej walki, do konfliktów zbrojnych. Zasadniczo podpisali się oni pod perspektywą międzynarodowego pokoju, ochrzczonego pokojowym współistnieniem, wraz z pokojem społecznym gwarantowanym przez konserwatywne i reakcyjne hasło "nowej demokracji", która opierałaby się na "demokratycznym planowaniu", na "reformach strukturalnych" i na "walce z monopolami". W rzeczywistości stalinowski, a zwłaszcza poststalinowski "komunizm" był jedynie apologią postępu w jego gloryfikacji wzrostu produkcji i wydajności oraz apologią Kapitalizmu w jego gloryfikacji wzrostu handlu.

    Dziś, gdy "pokojowe współistnienie" ustąpiło miejsca płynnej sytuacji międzynarodowej, w której szuka się nowych rozstrzygnięć w perspektywie kolejnego konfliktu światowego, oportunistyczne, pseudo- pracownicze partie nie dają się już odróżnić, nawet w sensie formalnym, od ówczesnych samozwańczych partii "prawicowych".

    W opozycji do tego kalejdoskopu stanowisk, stanowisko marksistowskie pozostaje niezmienne: w kapitalizmie wzrost produkcji i wydajności wiąże się z coraz większym wyzyskiem pracy przez kapitał, wzrostem mierzonej w tej części pracy, która jest nieodpłatna, nadwyżki wartości. Konsumpcja robotników, "fundusz rezerwowy", który klasa robotnicza tworzy zarówno w formie indywidualnej, jak i społecznej (ubezpieczenie na wypadek choroby i starości, ustawodawstwo rodzinne itp.), może się zwiększać, ale jednocześnie wzrasta też podporządkowanie producentów kapitałowi, a ich warunki życia stają się jeszcze bardziej niepewne z powodu wzlotów i upadków gospodarki rynkowej. Zamiast zmniejszać antagonizmy klasowe, zostają one w rzeczywistości zepchnięte do maksymalnych rozmiarów.

    Rozszerzenie handlu oznacza rozszerzenie panowania krajów rozwiniętych nad krajami słabo rozwiniętymi, a także coraz większe zaostrzenie naturalnej konkurencji między krajami rozwiniętymi. Wciągając różne narody i różne kontynenty w oczka coraz bardziej globalnej gospodarki - prawdziwy, choć nieświadomy podbój - handel międzynarodowy przedstawia, dialektycznie rzecz biorąc, "negatywny" aspekt, który jego apologeci udają, że ignorują: to znaczy, przygotowuje grunt pod kryzysy handlowe, a zatem finansowe i przemysłowe, których jedynym rezultatem może być, dziś tak samo jak wczoraj, wojna imperialistyczna. Co więcej, coraz większa część sił wytwórczych jest dziś marnowana, nie tylko na produkcję "dóbr i usług", którymi "wzajemnie korzystny" i "uczciwy handel" (tak drogi sercom oportunistów ze Wschodu i Zachodu) pragnie "obdarować" całą ludzkość, ale i na produkcję niszczycielskiej broni, której główna funkcja jest w istocie bardziej ekonomiczna (akumulacja poprzez wchłanianie nadprodukcji) niż militarna.

    Kapitalizm to niekończąca się reprodukcja kapitału; celem kapitalistycznej produkcji jest sam kapitał. Wzrost produkcji towarowej poza wszelkie naturalne granice, w karkołomnym tempie, nie generuje lepszego dobrobytu dla ludzkości, ale raczej serię katastrofalnych kryzysów nadprodukcji, które pustoszą życie społeczne na całej planecie. W przypadku takich kryzysów - negowanych przez dziesięciolecia przez burżuazyjnych teoretyków, a uważanych za nieuniknione przez autentyczny marksizm - klasa robotnicza jest pierwszą ofiarą, dźwigając ciężar bezrobocia, obniżki płac i intensyfikacji obciążeń roboczych.

    Dla kapitalizmu wojna jest konieczną konsekwencją jego okresowych kryzysów związanych z nadprodukcją. Wojna kapitalistyczna jest więc nieunikniona. Tylko ogromne zniszczenia wywołane przez współczesne wojny światowe pozwalają kapitalizmowi rozpocząć na nowo swój piekielny cykl odbudowy-akumulacji. Imperialistyczne wojny światowe naszej ery - choć niezmiennie ukryte za "humanitarnymi", "demokratycznymi", "pacyfistycznymi", "obronnymi", "antyterrorystycznymi" parawanami - są bardzo potrzebne różnym kapitalizmom, aby podzielić wyczerpane rynki, podzielić między siebie kontynenty. Są to zatem wojny o zachowanie kapitalizmu; zarówno na płaszczyźnie ekonomicznej, jak i w zakresie, w jakim zapewniają w czasie kryzysów eliminację tej części siły roboczej, która przekracza zmniejszoną zdolność systemu produkcji do jej zatrudnienia. W gruncie rzeczy są to ogromne rzezie niewolników, których kapitał nie jest w stanie w danym momencie utrzymać. Wojna, albo rewolucja, nie ma alternatywnej drogi.

    Rewolucyjna postawa komunistyczna wobec wojny polega na potępieniu idei, że pokój jest kompatybilny z kapitalizmem, jako tragicznej iluzji, i potwierdzeniu, że tylko obalenie władzy burżuazyjnej i zniszczenie stosunków produkcji opartych na kapitale uwolni ludzkość od takiej powtarzającej się tragedii. Zgodnie z linią Marksa i Lenina partia głosi taktykę klasowego antymilitaryzmu, braterstwa na frontach, rewolucyjnego defetyzmu na froncie i na tyłach; które mają na celu przekształcenie wojny między państwami w wojnę między klasami.

    Ze względu na podstawową sprzeczność, która unieważnia wszystkie legalistyczne i międzyklasowe ruchy pacyfistyczne, które potępiają wojnę, ale w granicach obecnego reżimu, komunizm spodziewa się, dzięki ich burżuazyjnemu pochodzeniu, że kiedy tylko zostaną zmuszone do wyboru między wojną a rewolucją, niezmiennie opowiedzą się za tą pierwszą. Wraz z Leninem uważamy je za czynnik dezorientacji, szkodliwy dla zdrowej orientacji bojowej proletariusza, oraz za pomocnicze narzędzie militaryzmu używane do wciągania robotników w wojnę. W rzeczywistości to właśnie pacyfiści - po przypisaniu "agresorowi" tych okrucieństw wobec ludności cywilnej, które zawsze i niezmiennie powodują wojny imperialistyczne - w końcu udają się do państw burżuazyjnych i proszą je, by "wszelkimi sposobami położyły temu kres", i proszą proletariuszy, by zabijali się nawzajem w imię fałszywych ideałów "pokoju", "demokracji", "cywilizacji" itd.

    Kiedy mamy do czynienia z jeszcze bardziej klasycznie reformistycznymi argumentami poststalinizmu, stanowiska rewolucyjnego marksizmu pozostają takie, jak w czasach świetności socjaldemokracji: współczesny kapitalizm wcale nie charakteryzuje się "brakiem planowania" (Engels już to zauważył!), a w każdym razie samo "planowanie", jakiegokolwiek rodzaju, nie jest wystarczające do scharakteryzowania socjalizmu. Nawet zniknięcie (mniej lub bardziej prawdziwe w zależności od przypadku) społecznej osobowości kapitalisty, która rzekomo wyróżniała społeczeństwo rosyjskie, nie jest wystarczające, by wykazać, że sam kapitalizm został zniesiony (a Marks już to widział!). Kapitalizm nie jest przecież niczym innym, jak sprowadzeniem nowoczesnego robotnika do pozycji pracowników najemnych; a tam, gdzie znajdziesz pracowników najemnych, znajdziesz kapitalizm.

    Połączenie apologii kapitalizmu z reformizmem starego typu socjaldemokratycznego, które wyróżnia "komunizm" typu rosyjskiego i chińskiego (gorszy nawet od klasycznego reformizmu), łączy się z defetyzmem, który, o ile jest psychologicznym i ideologicznym odbiciem rozpadu rewolucyjnej siły proletariatu, wyjaławia nawet bunt, który sam wzniecił w pewnych warstwach robotniczych. Ten nowy, bardziej niebezpieczny reformizm polega, po pierwsze, na zaprzeczaniu, że klasa robotnicza może przezwyciężyć wzmożoną konkurencję, która dzieli ją w dzisiejszych czasach; że może zbuntować się przeciwko despotyzmowi potrzeb stworzonemu przez kapitalistyczny dobrobyt; że może uciec od kretynizmu wytworzonego przez burżuazyjną organizację dobrobytu, wypoczynku, "kultury"; że może stworzyć własną partię rewolucyjną. Po drugie, sugeruje, wprost lub pośrednio, że nowa broń posiadana przez klasę rządzącą uczyniła ją w jakiś sposób bardziej niezwyciężoną niż wcześniej. My tymczasem jesteśmy przekonani, że potęga kapitalizmu jest jedynie przejściową fazą historii; i dlatego wszystkie te stanowiska, które są równoznaczne z rezygnacją z każdej rewolucyjnej nadziei przed wszechmocnym kapitalizmem, są przez nas odrzucane.

    Te same defetystyczne stanowiska znajdujemy we wszystkich epokach reakcji politycznej i społecznej (tj. przesądny szacunek dla militarnej potęgi wroga, zwalczany już przez Engelsa w czasach "konwencjonalnych" dział i armat; filisterska pogarda dla "obłudy", "ignorancji" i "braku idealizmu" robotników, zwalczana już przez Lenina i wszystkich bojowników rewolucji); ale każda epoka stwarza swoje własne, naglące powody, by w nie wierzyć (bomby atomowe i wodorowe lub, jak w elukubracjach Marcusa, nieuleczalnie deprawująca moc "społeczeństwa konsumpcyjnego"!).

    Centralnym instrumentem tego moralnego zastraszania są dzisiejsze potężne środki masowego przekazu, które obsesyjnie powtarzają, że obecne społeczeństwo jest "mniejszym złem".

    Stanowisko marksistów, również w tych kwestiach, pozostaje niezmienne: kapitalizm może dzielić, ale jednocześnie koncentruje i organizuje proletariat - i w końcu koncentracja bierze górę nad podziałem. Kapitalizm może skorumpować i osłabić proletariat, ale mimo to, wbrew sobie, zapewnia rewolucyjną edukację, czy to się komuś podoba, czy nie - i w końcu taka edukacja bierze górę nad korupcją. W istocie, wszystkie wyrafinowane produkty "przemysłu przyjemności" są równie bezsilne w łagodzeniu narastającej choroby życia społecznego (czy to wiejskiego, czy miejskiego), podobnie jak wszystkie środki uspokajające współczesnej medycyny, jeśli chodzi o przywrócenie człowiekowi kapitalistycznemu harmonijnych stosunków z samym sobą i z innymi, które "nowoczesne życie" - życie kapitalistyczne - niszczy.

    Niemniej jednak, o wiele bardziej niż w tego rodzaju korupcji, siła kapitału tkwi, dziś tak samo jak wczoraj, w miażdżeniu producenta długością dnia roboczego, tygodnia roboczego, roku roboczego, życia zawodowego. Ale kapitał musi, siłą okoliczności, historycznie ograniczyć tę długość; czyni to powoli, niechętnie, z ciągłymi krokami wstecz, ale nie może tego uniknąć, a skutki tego, jak widzieli Marks i Engels, będą z konieczności rewolucyjne, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest zmuszony jednocześnie pouczać (jednocześnie ogłupiając) swoich przyszłych "grabarzy". Istnieją dwie główne perspektywy na przyszłość: 1) wybuchnie kolejny kryzys typu 1929 i zredukuje dzisiejszego "zburżuazyfikowanego robotnika" do stanu proletariackiego (dla nas najbardziej prawdopodobny), oraz 2) długa historyczna faza ekspansji i "dobrobytu"; a jednak trzeba być otwartym wyznawcą defetyzmu (podobnie jak maoiści, castroiści, guevaryści itd., na swój sposób), aby z obecnej dezorganizacji proletariatu wywnioskować ostateczne historyczne potępienie, socjologicznie uwarunkowaną "niezdolność" do rekonstrukcji partii i klasowej Międzynarodówki, a z tego konieczność zajęcia przez inne warstwy społeczne i kategorie socjologiczne (chłopów, studentów itd.) jego miejsca jako awangardy rewolucji społecznej.

    Jeszcze bardziej absurdalne jest przekonanie, że z powodu większej siły społecznej, jaką rozwój kapitalizmu daje klasie robotniczej, ta ostatnia staje się bezsilna i nie jest w stanie zrealizować najważniejszego zadania każdej historycznej rewolucji społecznej: rozbrojenia wroga klasowego poprzez totalitarne zawłaszczenie jego potencjału militarnego.


    Powrót do rewolucyjnego "totalitaryzmu"

    Na płaszczyźnie społecznej i politycznej ostateczne zwycięstwo demokratyzmu nad rewolucyjną doktryną starego ruchu komunistycznego zostaje osiągnięte, gdy "opór wobec totalitaryzmu" zostaje przedstawiony jako zadanie proletariatu i wszystkich warstw społecznych uciskanych przez kapitał.

    Ta tendencja, której pierwszym historycznym przejawem był antyfaszyzm (zarówno w odmianie wojennej, jak i przedwojennej) dotknęła wszystkie partie związane z Moskwą (oraz takie, jak Chiny, które się od niej oderwały) i zakończyła się zanegowaniem jednej partii (formy bezsprzecznie leninowskiej i komunistycznej w swej genezie) jako niezbędnego rewolucyjnego przewodnika i przywódcy dyktatury proletariackiej. W "demokracjach ludowych" tak zwanego "obozu socjalistycznego" władza spoczywała w rękach ludowych i narodowych "frontów" lub partii czy "lig", które wyraźnie ucieleśniały blok kilku klas. Tymczasem partie "komunistyczne" działające w "obozie burżuazyjnym" uroczyście wyrzekły się doktryny, że rewolucyjna przemoc klasowa jest jedynym sposobem zdobycia władzy, i zaprzeczyły, że jedynym środkiem utrzymania dyktatury klasowej jest wyłącznie partia komunistyczna. Zamiast tego schlebiali innym partiom, socjalistom, katolikom itd., angażując się w "dialogi" z nimi i obiecując "socjalizm", który byłby wspólnie zarządzany przez kilka partii reprezentujących "lud". Ta tendencja, która jest gorąco witana przez wszystkich wrogów rewolucji proletariackiej (stalinowski "komunizm" odrzuca wszystko, co przypomina im o chwale Czerwonego Października) jest nie tylko defetystyczna, ale jest złudzeniem.

    Tak jak proletariat nie rości sobie prawa do jakiejkolwiek wolności pod despotycznym reżimem kapitału i dlatego nie gromadzi się wokół sztandaru ani "formalnej", ani "prawdziwej" demokracji, tak po ustanowieniu własnego despotycznego reżimu przystąpi do tłumienia wszystkich wolności grup społecznych związanych z kapitałem i będzie to integralną częścią jego programu. Dla burżuazji walka na arenie politycznej toczy się nie między klasami, lecz jako "debata" między wolnymi i równymi jednostkami; walka toczy się między opiniami, a nie między siłami fizycznymi i społecznymi podzielonymi przez nieuleczalne sprzeczności. Ale podczas gdy burżuazja ukrywa swoją dyktaturę pod płaszczykiem demokracji, komuniści, którzy od czasów Manifestu "nie chcieli ukrywać swoich poglądów i celów", otwarcie głoszą, że rewolucyjne zdobycie władzy, jako konieczny wstęp do palingenezy społecznej, oznacza jednocześnie totalitarne rządy byłej klasy uciskanej, uosobionej w swojej partii, nad byłą klasą dominującą.

    Antytotalitaryzm jest roszczeniem klas, które znajdują się na tej samej podstawie społecznej co klasa kapitalistyczna (prywatne zawłaszczenie środków produkcji i samych produktów), ale które mimo to są przez nią niezmiennie miażdżone. Jest to ideologia - wspólna dla różnorodnych ruchów "intelektualistów" i "studentów", które zarażają obecną scenę polityczną - miejskiej i wiejskiej drobnej burżuazji i klasy średniej, rozpaczliwa próba trzymania się historycznie potępionych mitów o małej produkcji, suwerenności jednostki i "demokracji bezpośredniej". Jest zatem zarówno burżuazyjna, jak i antyhistoryczna, a przez to podwójnie antyproletariacka. Ruina drobnomieszczaństwa pod ciosami młota wielkiego kapitału jest historycznie nieunikniona i stanowi w sensie społecznym - w kapitalistyczny sposób, brutalny i jednocześnie przeciągający się - krok w kierunku rewolucji socjalistycznej, ponieważ przynosi jedyny prawdziwy historyczny wkład kapitalizmu: centralizację produkcji i uspołecznienie działalności produkcyjnej.

    Dla proletariatu powrót do mniej skoncentrowanych form produkcji (nawet gdyby był możliwy) mógłby oznaczać jedynie odwrócenie się od historycznego celu, jakim jest osiągnięcie całkowicie społecznej produkcji i podziału. Dlatego nie uznaje on za swój obowiązek ani obrony drobnomieszczaństwa przed "wielkim biznesem" (obaj są w równym stopniu wrogami socjalizmu), ani przyjęcia pluralizmu i "policentryzmu" w polityce, których nie ma powodu akceptować ani na płaszczyźnie ekonomicznej, ani społecznej.

    Hasło "walki z monopolami" w obronie drobnej produkcji jest więc reakcyjne, podobnie jak związana z nim błędna drobnomieszczańska odpowiedź na degenerację rewolucji rosyjskiej. Dla nas przyczyną degeneracji było niepowodzenie w szerzeniu i rozszerzaniu rewolucji proletariackiej oraz porzucenie internacjonalizmu komunistycznego, podczas gdy dla drobnomieszczan rewolucja była od początku porażką, ponieważ była antydemokratyczna, ponieważ zainstalowała dyktaturę proletariacką. Wszystkie równie reakcyjne ruchy klasy średniej widzą proces rewolucyjny jako polegający na stopniowym zdobywaniu małych wysepek peryferyjnej "władzy" przez organizmy proletariackie zorganizowane w miejscu pracy (i na nie skazane); jest to fantastyczna "demokracja bezpośrednia" (jak w gramscistowskiej i ordynowskiej teorii rad fabrycznych). To, co te teorie ignorują, to centralny problem zdobycia władzy politycznej, zniszczenia kapitalistycznego państwa i potrzeby istnienia partii jako centralnego organu klasy robotniczej. Dla innych wszystko, co jest potrzebne do realizacji "socjalizmu", to sieć "samozarządzających się" przedsiębiorstw, z których każde ma swój własny plan wypracowany dzięki "decyzjom oddolnym" (jugosłowiańska teoria samozarządzania). W ten sposób drobnomieszczańscy teoretycy całkowicie negują możliwość "produkcji społecznej regulowanej przez plan społeczny", którą Marks ukazał jako "ekonomię polityczną klasy robotniczej", a która jest możliwa tylko poprzez przekroczenie podstawowych ogniw produkcyjnych gospodarki kapitalistycznej i "ślepych rządów" rynku, w którym znajdują jedyny, chaotyczny i nieprzewidywalny element łączący.

    Przed i po przejęciu władzy, tak w polityce, jak w gospodarce, rewolucyjny proletariat nie czyni i nie może czynić żadnych ustępstw na rzecz antytotalitaryzmu; nowej wersji tego idealistycznego i utopijnego antyautorytaryzmu, który potępili Marks i Engels w swej długiej polemice z anarchistami, a który Lenin w Państwie i Rewolucji wykazał jako zbieżny z gradualistycznym i demokratycznym reformizmem. Jednakże drobni producenci zostaną potraktowani przez socjalistyczny proletariat zupełnie inaczej niż w kapitalizmie, który w całej swej historii traktował tę klasę z największą okrucieństwem. Ale wobec samej drobnej wytwórczości i jej politycznego, ideologicznego i religijnego odruchu jej działania będą nieskończenie bardziej zdecydowane, szybkie i, krótko mówiąc, totalitarne. Dyktatura proletariacka oszczędzi ludzkości nieskończonej ilości przemocy i nieszczęść, które w kapitalizmie stanowią jej "chleb powszedni". Będzie mogła to zrobić właśnie dlatego, że nie zawaha się użyć siły, zastraszenia, a w razie potrzeby najbardziej zdecydowanych represji wobec każdej grupy społecznej, dużej czy małej, która usiłuje przeszkodzić w wypełnieniu jej historycznej misji.

    Podsumowując: kto łączy pojęcie socjalizmu z jakąkolwiek formą liberalizmu, demokratyzmu, ideologii rad fabrycznych, lokalizmu, pluralizmowi partyjnemu lub co gorsza z brakiem partii, stawia się poza historią i poza drogą, która prowadzi do odtworzenia partii i Międzynarodówki na totalitarnych podstawach komunistycznych.


    Powrót do internacjonalizmu

    Od czasu pojawienia się Manifestu Partii Komunistycznej w 1848 roku, którego tytuł celowo pomija specyfikę narodową, komunizm i walka o rewolucyjną transformację społeczeństwa były z definicji międzynarodowe i internacjonalistyczne: "Robotnicy nie mają żadnego kraju"; "Zjednoczone działanie przynajmniej w krajach cywilizowanych, jest jednym z pierwszych warunków emancypacji proletariatu".

    Od samego początku istnienia w 1864 r. Międzynarodowe Stowarzyszenie Ludzi Pracy zapisało w swoich "Tymczasowych zasadach stowarzyszenia", że "wszystkie wysiłki zmierzające do tego wielkiego celu ["ekonomicznej emancypacji klas pracujących"] dotychczas zawodziły z powodu braku solidarności między różnorodnymi podziałami pracy w każdym kraju, i z braku braterskiej więzi między klasami robotniczymi różnych krajów", i stanowczo ogłosiła, że "emancypacja robotników nie jest ani lokalnym, ani narodowym, lecz społecznym problemem, obejmującym wszystkie kraje, w których istnieje nowoczesne społeczeństwo, i zależnym dla jego rozwiązania od praktycznej i teoretycznej współpracy najbardziej zaawansowanych krajów". W 1919 roku Międzynarodówka Komunistyczna narodziła się z długiej walki światowej lewicy internacjonalistycznej o przekształcenie wojny imperialistycznej w wojnę domową; czy to w najbardziej demokratycznej z republik, czy w najbardziej autokratycznym z imperiów, czy w najbardziej konstytucyjnej i parlamentarnej z monarchii, natychmiast uczyniła zasady I Międzynarodówki swoimi własnymi i ogłosiła, że "nowa międzynarodówka robotnicza jest ustanowiona w celu zorganizowania wspólnego działania pomiędzy robotnikami różnych krajów, w celu obalenia kapitalizmu i zainstalowania dyktatury proletariackiej oraz międzynarodowej republiki radzieckiej, która całkowicie zlikwiduje klasy i wprowadzi socjalizm, pierwszy etap społeczeństwa komunistycznego", i dodawała, że "aparat organizacyjny Międzynarodówki Komunistycznej musi zapewnić robotnikom każdego kraju szansę otrzymania w każdej chwili możliwie największej pomocy od zorganizowanych proletariuszy w innych krajach".

    Nić tej wielkiej tradycji została przerwana w okresie międzywojennym przez połączenie teoretycznej jak i praktycznej aplikacji, "socjalizmu w jednym kraju", wraz z zastąpieniem Dyktatury Proletariatu walką o demokrację z faszyzmem. Pierwsza polityka zerwała związek między losem zwycięskiej rewolucji w Rosji a rewolucyjnym ruchem proletariackim w pozostałych częściach świata i ukierunkowała rozwój tego ostatniego na interesy państwa rosyjskiego. Drugi, dzieląc świat na kraje faszystowskie i demokratyczne, nakazywał proletariuszom żyjącym w reżimach totalitarnych walkę z własnym rządem, nie o rewolucyjne zdobycie władzy, lecz o przywrócenie instytucji demokratycznych i parlamentarnych, podczas gdy proletariusze żyjący w reżimach demokratycznych byli wzywani do obrony własnych rządów i, jeśli to konieczne, do walki z braćmi po drugiej stronie granicy; w rezultacie los klasy robotniczej był związany z ich "ojczyznami" i instytucjami burżuazyjnymi.

    Rozwiązanie Międzynarodówki Komunistycznej podczas II wojny światowej było nieuniknionym skutkiem tego odwrócenia doktryny, strategii i taktyki. Z ostatniej imperialistycznej masakry wyłoniły się państwa w Europie Wschodniej, które choć nazywały się socjalistycznymi, proklamowały i zaciekle broniły swojej narodowej "suwerenności"; nawet przeciwko rzekomo "bratnim" państwom, przed którymi granice byłyby równie zazdrośnie strzeżone. Mimo że określali się jako członkowie "obozu socjalistycznego", dzielące ich konflikty i napięcia gospodarcze osiągały jednak punkt krytyczny, tak że nie pozostawało nic innego, jak rozwiązać je przy użyciu brutalnej siły (Węgry, Czechosłowacja). Z drugiej strony, tam gdzie interwencja wojskowa nie byłaby możliwa, doszłoby do zasadniczych rozłamów, jak w przypadku Jugosławii i Chin. W ten sposób partie, które jeszcze nie osiągnęły władzy, zaczęłyby domagać się własnej "narodowej drogi do socjalizmu" (co stało się unikalnym sposobem na odrzucenie rewolucji i dyktatury proletariatu oraz na całkowite podporządkowanie się ideologii demokratycznej, parlamentarnej i reformatorskiej). Wkrótce jesteśmy świadkami, jak ci "socjaliści" dumnie bronią swojej autonomii od innych "bratnich" partii, demonstrując się w ten sposób jako spadkobiercy najczystszych politycznych i patriotycznych tradycji swoich burżuazji, gotowi podnieść - używając wyrażenia Stalina - sztandar, który te porzuciły.

    W tych okolicznościach internacjonalizm staje się słowem jeszcze bardziej retorycznym i pozbawionym treści niż "międzynarodowe braterstwo ludów"; slogan, który w Krytyce Programu Gotajskiego Marks gwałtownie wyrzucił w twarz Niemieckiej Partii Robotniczej jako "pożyczony od burżuazyjnej Ligi Wolności i Pokoju". Żadna prawdziwa międzynarodowa solidarność nie miała miejsca przez długi czas, nawet w bardzo napiętych momentach (takich jak strajk górników w Belgii, strajk dokerów w Anglii, bunty czarnych robotników w amerykańskim przemyśle samochodowym, francuski strajk generalny w 1968 roku, itp.) i żadna międzynarodowa solidarność nie jest nawet możliwa tak długo, jak długo deklaruje się, że każda partia proletariacka i "komunistyczna" musi rozwiązać swoje własne, szczególne problemy na własną rękę, i że są one "jedynymi, które mogą je rozwiązać"; Krótko mówiąc, nie jest możliwa żadna międzynarodowa solidarność, dopóki każda partia, zaszyta we własnym "prywatnym" kącie, pozuje na mistrza własnego narodu, własnych instytucji i tradycji narodowych, własnej gospodarki narodowej i obrońcę świętych narodowych "granic". W każdym razie, jaki był pożytek z internacjonalizmu nie tylko werbalnego, ale "de facto" (Lenin), jeśli przesłaniem "nowych partii" dla świata było pokojowe współistnienie i konkurencyjny wyścig między kapitalizmem a "socjalizmem"?

    W pełni odrodzony ruch proletariacki, z zachowaniem wszystkich jego charakterystycznych cech historycznych, powstanie tylko pod warunkiem uznania, że we wszystkich krajach istnieje tylko jedna droga do emancypacji i że może istnieć tylko jedna partia, której doktryna, zasady, program i praktyczne normy działania muszą być podobnie zintegrowane i jedyne w swoim rodzaju. Partia, zamiast ucieleśniać hybrydowy zbiór zagmatwanych i sprzecznych idei reprezentuje "wyraźne i organiczne przekroczenie wszystkich szczególnych impulsów, które wynikają z interesów poszczególnych grup proletariackich, podzielonych na kategorie zawodowe i należących do różnych narodów, w syntetyczną siłę działającą na rzecz rewolucji światowej" (Platforma polityczna partii, 1945).

    Wyrzeczenie się przez ruch komunistyczny swoich międzynarodowych obowiązków rewolucyjnych znajduje równie jaskrawe odzwierciedlenie w całkowitym i haniebnym porzuceniu klasycznych marksistowskich stanowisk w sprawie powstańczych walk ludów kolonialnych przeciwko imperialistycznemu uciskowi. Podczas gdy po II wojnie światowej walki te przybrały coraz bardziej gwałtowny charakter, proletariat imperialnych metropolii został zaprzęgnięty do rydwanu burżuazyjnej "odbudowy" w prawdziwie tchórzliwy sposób. W 1920 roku, w obliczu zbrojnych walk ludów kolonialnych, które już w okresie powojennym walczyły z imperializmem, II Kongres Międzynarodówki Komunistycznej i I Kongres Ludów Wschodnich nakreśliły wielką perspektywę jednej, światowej strategii, która łączyłaby defetyzm społecznego powstania w kapitalistycznych metropoliach z narodową rewoltą w koloniach i półkoloniach. Ta ostatnia rewolta, kierowana politycznie przez młodą burżuazję kolonialną, miałaby dążyć do burżuazyjnego celu jedności narodowej i niepodległości, a mimo to połączenie sił politycznych "stawiało na porządku dziennym dyktaturę proletariatu na całym Świecie": z jednej strony aktywna interwencja młodych partii komunistycznych politycznie i organizacyjnie niezależnych na czele ogromnych mas robotników i chłopów, a z drugiej strony ofensywa proletariatu metropolitalnego przeciwko cytadelom kolonializmu, stworzyłaby możliwość ominięcia partii narodowo- rewolucyjnych i przekształcenia pierwotnie burżuazyjnych rewolucji w rewolucje proletariackie. Nic z tego nie stoi w sprzeczności ze schematem permanentnej rewolucji nakreślonym przez Marksa i wprowadzonym w życie przez bolszewików w półfeudalnej Rosji w 1917 roku.

    Centralnym punktem tej strategii mógł być i był tylko rewolucyjny proletariat krajów "bardziej cywilizowanych", czyli bardziej rozwiniętych gospodarczo, ponieważ ich zwycięstwo, i tylko ono, umożliwiłoby krajom bardziej zacofanym gospodarczo przezwyciężenie historycznych utrudnień rozwoju. Proletariat metropolitalny, opanowawszy środki produkcji po przejęciu władzy, mógłby następnie włączyć gospodarkę byłych kolonii do "światowego planu gospodarczego", który, choć jednolity, jak ten, do którego zmierza już kapitalizm, różniłby się tym, że nie miałby zamiaru uciskać ani podbijać, nie miałby zamiaru eksterminować i wyzyskiwać. Ludy kolonialne, dzięki "podporządkowaniu bezpośrednich interesów krajów, w których miały miejsce zwycięskie rewolucje, ogólnym interesom rewolucji na całym świecie", osiągnęłyby socjalizm bez konieczności przechodzenia przez okropności fazy kapitalistycznej, która byłaby tym straszniejsza, że trzeba by było iść na skróty, aby osiągnąć poziom porównywalny z najbardziej rozwiniętymi krajami.

    Od chwili, gdy w latach 1926-27 rozegrało się przeznaczenie rewolucji chińskiej, oportunizm nie pozostawił ani jednego kamienia na tym potężnym gmachu. W koloniach, zwłaszcza po drugiej wojnie światowej, tak zwane partie komunistyczne, dalekie od "postawienia się na czele wyzyskiwanych mas", by przyspieszyć ich oddzielenie od bezkształtnego bloku kilku klas zgrupowanych pod sztandarem narodowej niepodległości, zamiast tego oddały się do dyspozycji miejscowej burżuazji, a nawet "antyimperialistycznych" klas feudalnych i potentatów; Albo też, po przejęciu władzy, bronili programu politycznego demokracji konstytucyjnej, parlamentarnej i wielopartyjnej, a "zapomnieli" o "nadaniu znaczenia kwestii własności"; lub przynajmniej o konfiskacie bez odszkodowania ogromnych majątków ziemskich (powiązanych w zasadniczy sposób z przemysłową i handlową własnością burżuazji, a przez to z imperializmem). Jeśli chodzi o młody, zaprawiony w bojach i niezwykle skoncentrowany lokalny proletariat, to nigdy nie został on przedstawiony jako awangarda mas chłopskich i półproletariackich, które od wieków żyły w skrajnej nędzy, aby wspólnie zrzucić jarzmo kapitału.

    Tymczasem w imperialistycznych metropoliach partie komunistyczne wyrzekły się zasad gwałtownej rewolucji i dyktatury proletariatu. We Francji, podczas ostatniej części wojny algierskiej, a w Ameryce podczas wojny wietnamskiej, zniżyły się nawet do poziomu reformatorów z Drugiej Międzynarodówki, ograniczając się do powoływania się na "pokój i negocjacje" oraz wzywając do "formalnego i jedynie oficjalnego uznania równości i niepodległości" nowo powstałych narodów przez ich rządy; podejście to zostało naznaczone przez Trzecią Międzynarodówkę jako obłudny slogan "demokratycznej burżuazji zakamuflowanej jako socjaliści".

    Konsekwencją tej całkowitej utraty marksistowskiej perspektywy podwójnej rewolucji jest i było zmarnowanie ogromnego potencjału rewolucyjnego zawartego w wielkich i często krwawych rebeliach (których ciężar zawsze ponosiły miliony proletariuszy i ubogich chłopów): w krajach teraz formalnie niepodległych, skorumpowane, chciwe i pasożytnicze burżuazje są u władzy, a świadome zagrożenia ze strony wyzyskiwanych mas miejskich i wiejskich, są bardziej niż chętne do zawierania nowych sojuszy z wczorajszym "wrogiem", imperializmem. W międzyczasie kapitał w starych centrach imperialnych, po tym jak został haniebnie odstawiony na boczny tor, po prostu wślizguje się tylnymi drzwiami do byłych kolonii i dzięki "pomocy", pożyczkom oraz handlowi surowcami i wyrobami wychodzi z tego bez szwanku. Jednocześnie rezultatem paraliżu proletariackiego i komunistycznego ruchu rewolucyjnego w twierdzach imperializmu jest nadanie pozornie historycznego uzasadnienia zdegenerowanym teoriom maoistowskim, castrowskim i guevarańskim, które wskazują na fantazmatyczne rewolucje chłopskie, ludowe i anarchiczne jako jedyny sposób na uniknięcie globalnego porządku legalistycznego i pacyfistycznego reformizmu. Wszystko to zostało sprowadzone jako nieunikniony rezultat porzucenia internacjonalizmu.

    Ale tak jak internacjonalizm (odrzucony przez partie związane z Moskwą lub Pekinem) jest skazany na ponowne powstanie dzięki zakorzenieniu w faktach coraz bardziej globalnej gospodarki i systemu wymiany, a hipoteka narodowa (która w koloniach umacniała zjednoczony front wszystkich klas, wymuszała industrializację i gwałtowne przekształcenia struktur politycznych i społecznych) wygasa, tak wojna klasowa i dyktatura proletariatu nieuchronnie i wszędzie wracają na agendę. Świadczy to o tym, że odtąd obowiązkiem dzisiejszej Międzynarodowej Partii Komunistycznej jest pomaganie powstającym klasom robotniczym tak zwanego Trzeciego Świata w oddzieleniu ich losu od warstw społecznych sprawujących władzę poprzez zerwanie z nimi raz na zawsze, co umożliwi im zajęcie z trudem wywalczonego miejsca w światowej armii rewolucji komunistycznej.


    Powrót do programu komunistycznego

    Na płaszczyźnie programowej nasza koncepcja socjalizmu wyróżnia się spośród wszystkich innych tym, że postuluje konieczność przeprowadzenia wstępnej gwałtownej rewolucji, zniszczenia wszystkich instytucji państwa burżuazyjnego i stworzenia nowego aparatu państwowego, który byłby kierowany w przeciwnym kierunku przez jedną partię: tę partię, która przygotowała, skonsolidowała i doprowadziła do zwycięskiego końca ataki proletariuszy na stary reżim.

    Ale tak jak odrzucamy koncepcję stopniowego i pokojowego przejścia od kapitalizmu do socjalizmu bez rewolucji politycznej, czyli bez zniszczenia demokracji, tak samo odrzucamy koncepcję anarchistyczną, która ogranicza zadania rewolucji do obalenia istniejącej władzy państwowej. Ortodoksyjny marksizm utrzymuje, że rewolucja polityczna oznacza zapoczątkowanie nowej epoki społecznej, dlatego ważne jest ponowne zdefiniowanie jej głównych etapów.


    1) Faza przejściowa

    Pod względem politycznym faza ta charakteryzuje się dyktaturą proletariatu; pod względem ekonomicznym - przetrwaniem form specyficznie związanych z kapitalizmem, tzn. merkantylnego podziału produktów, nawet jeśli w przemyśle na wielką skalę, a w niektórych sektorach, przede wszystkim w rolnictwie, pewnej drobnej produkcji. Władza proletariacka może przezwyciężyć te formy jedynie za pomocą środków despotycznych, tzn. poprzez przekazanie pod jej kontrolę wszystkich sektorów, które już mają charakter społeczny i kolektywny (przemysł wielkoprzemysłowy, rolnictwo i handel, transport itd.), oraz poprzez utworzenie rozległej sieci dystrybucji niezależnej od handlu prywatnego, ale nadal funkcjonującej, przynajmniej na początku, według kryteriów merkantylnych. W tej fazie obowiązki walki zbrojnej mają jednak pierwszeństwo przed reorganizacją społeczną i gospodarczą, chyba że wbrew wszelkim rozsądnym oczekiwaniom klasa obalona wewnętrznie i zagrożona zewnętrznie zrezygnuje z oporu zbrojnego.

    Czas trwania tej fazy zależy z jednej strony od skali trudności, jakie klasa kapitalistyczna stworzy dla rewolucyjnego proletariatu, a z drugiej strony od ilości pracy reorganizacyjnej, która będzie odwrotnie proporcjonalna do poziomu gospodarczego i społecznego osiągniętego w każdym sektorze i w każdym kraju, i która dlatego jest łatwiejsza w krajach bardziej zaawansowanych.


    2) Niższa faza socjalizmu (lub faza socjalistyczna)

    Ten drugi etap wywodzi się dialektycznie z pierwszego i wykazuje następujące cechy: państwo proletariackie kontroluje już produkt wymienny brutto, choć nadal istnieje sektor drobnej produkcji. Te warunki umożliwiają przejście do dystrybucji niepieniężnej, która jednak nadal jest zapośredniczona przez wymianę, ponieważ przydział produktów producentom zależy od ilości wykonanej przez nich pracy i jest realizowany za pomocą poświadczających to bonów pracy. Taki system różni się zasadniczo od kapitalizmu, w którym zarobki pracowników najemnych są związane z ich siłą roboczą, a między życiem jednostki a bogactwem społeczeństwa istnieje przepaść. W socjalizmie bowiem nie będzie żadnych przeszkód między potrzebami a ich zaspokojeniem, z wyjątkiem obowiązku pracy wszystkich kompetentnych jednostek, a każdy postęp, który w społeczeństwie kapitalistycznym staje się siłą wrogą wobec proletariatu, stanie się natychmiast środkiem emancypacji całego gatunku. Niemniej jednak należy jeszcze zająć się formami bezpośrednio odziedziczonymi po społeczeństwie burżuazyjnym: "Ta sama ilość pracy, którą producent oddał społeczeństwu w jednej formie, otrzymuje z powrotem w innej. Tu oczywiście obowiązuje ta sama zasada, która reguluje wymianę towarową, o ile jest to wymiana równych wartości (...) Tak więc równe prawo jest tu nadal w zasadzie prawem burżuazyjnym, choć zasada i praktyka nie stoją już w sprzeczności, podczas gdy wymiana ekwiwalentów w wymianie towarowej istnieje tylko w średnim, a nie w indywidualnym przypadku. Mimo tego postępu, to równe prawo jest jeszcze stale napiętnowane burżuazyjnym ograniczeniem. Prawo producentów jest proporcjonalne do dostarczanej przez nich pracy". (Marks, Krytyka Programu Gotajskiego). Przede wszystkim praca wciąż jawi się jako przymus społeczny, a jednak staje się coraz mniej opresyjna, w miarę jak warunki pracy ulegają ogólnej poprawie.

    Z drugiej strony, fakt, że państwo proletariackie dysponuje środkami produkcji, umożliwia (po drakońskich represjach wobec wszystkich bezużytecznych lub antyspołecznych sektorów gospodarki, rozpoczętych już w fazie przejściowej) przyspieszony rozwój sektorów zaniedbanych w kapitalizmie, przede wszystkim mieszkalnictwa i rolnictwa: ponadto umożliwia geograficzną reorganizację aparatu produkcyjnego, prowadzącą ostatecznie do zniesienia antagonizmu między miastem a wsią oraz do tworzenia wielkich jednostek produkcyjnych na skalę kontynentalną. Skuteczny monopol produkcji przemysłowej, którym dysponuje państwo proletariackie, sprawi, że w interesie drobnych producentów będzie coraz większa integracja z bardziej rozwiniętymi i skoncentrowanymi formami produkcji.

    Wreszcie wszystkie te postępy oznaczają zniesienie ogólnych warunków, które z jednej strony ograniczają płeć żeńską do bezproduktywnej i służebnej pracy w domu, a z drugiej strony ograniczają dużą liczbę producentów wyłącznie do czynności manualnych, czyniąc pracę umysłową i wiedzę naukową społecznym przywilejem tylko jednej klasy. Tak więc wraz ze zniesieniem różnych stosunków klasowych do środków produkcji, pojawia się perspektywa zaniku ustalonych przypisań danych obowiązków społecznych poszczególnym grupom ludzkim.


    3) Faza wyższego socjalizmu (lub faza komunistyczna)

    O ile państwo wykonuje te zadania, którym zawdzięcza swoje istnienie, o tyle przekracza swoją historyczną funkcję zapobiegania i tłumienia prób kapitalistycznej restauracji i zaczyna przestawać istnieć jako państwo, czyli jako władza nad ludźmi, a zaczyna być prostym aparatem do administrowania rzeczami. To zanikanie wiąże się z zanikiem odrębnych klas społecznych i jest osiągnięte wtedy, gdy drobni producenci, chłopi i rzemieślnicy, zostali ostatecznie przekształceni w producentów przemysłowych. I w ten sposób dochodzimy do poziomu wyższego komunizmu, który Marks scharakteryzował w następujący sposób: "W wyższej fazie społeczeństwa komunistycznego, po zniknięciu zniewalającego podporządkowania jednostki podziałowi pracy, a tym samym i antytezie między pracą umysłową a fizyczną; po tym, jak praca stała się nie tylko środkiem do życia, ale i naczelnym pragnieniem życia; po tym, jak wraz z wszechstronnym rozwojem jednostki wzrosły również siły wytwórcze i obficiej popłynęły wszystkie źródła spółdzielczego bogactwa - dopiero wtedy można przekroczyć w całości wąski horyzont burżuazyjnego prawa i społeczeństwo wypisać na swoich sztandarach: Od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb!".

    Ten wielki historyczny rezultat obejmuje nie tylko zniszczenie antagonizmów między ludźmi, przyczyny ich niepokoju i owej "ogólnej, szczególnej i wiecznej" niepewności (Babeuf), która jest losem ludzkości w społeczeństwie kapitalistycznym, ale jest także podstawowym warunkiem rzeczywistego panowania społeczeństwa nad naturą, które Engels określił jako "przejście od panowania konieczności do panowania wolności", w którym rozwój sił ludzkich jako działalność człowieka stanie się po raz pierwszy celem samym w sobie. Wtedy też sama praktyka społeczna dostarczy rozwiązania wszystkich antynomii tradycyjnej myśli teoretycznej, "między istnieniem a istotą, uprzedmiotowieniem a samoafirmacją, wolnością a koniecznością, jednostką a gatunkiem" (Marks), a komunizm zasłuży wówczas ostatecznie na określenie zastosowane wobec niego przez twórców socjalizmu naukowego jako "enigmy ostatecznie rozwiązanej przez Historię".









    ODBUDOWA PARTII KOMUNISTYCZNEJ W SKALI ŚWIATOWEJ

    Odbudowa w skali narodowej i międzynarodowej proletariackiej partii politycznej, rzeczywiście zdolnej do zapewnienia ciągłości rewolucji politycznej, będzie ustalonym faktem historycznym tylko wtedy, gdy awangardowe siły proletariatu w krajach rozwiniętych i słabo rozwiniętych opowiedzą się za przedstawionymi powyżej kardynalnymi stanowiskami. Ortodoksyjny komunizm wyróżnia się spośród różnych odcieni mniej lub bardziej lewicowego ekstremizmu tym, że zaprzecza, jakoby ewolucja nowoczesnego społeczeństwa uniemożliwiała proletariatowi uformowanie się w partię rewolucyjną. Utrzymuje on, że w obecnej, istotnie faszystowskiej fazie rządów kapitalistycznych, prawa, które wyczerpały walkę polityczną między partiami burżuazyjnymi, nie mają zastosowania do proletariatu. Przeciwnie, twierdzi, że właśnie zanik jakiejkolwiek realnej opozycji między starą klasyczną lewicą i prawicą, między liberalizmem i autorytaryzmem oraz między faszyzmem i demokracją, stanowi najlepszą historyczną podstawę dla rozwoju zdecydowanie komunistycznej i rewolucyjnej partii.

    Realizacja tej możliwości zależy nie tylko od nieuchronnego wybuchu otwartego kryzysu, mniej lub bardziej krótkotrwałego i w jakiejkolwiek formie, ale także od obiektywnego nasilenia konfliktów społecznych nawet w fazach ekspansji i dobrobytu. Kto wyraża co do tego najmniejszą wątpliwość, w rzeczywistości wątpi również w historyczną perspektywę rewolucji komunistycznej. Taką postawę można wytłumaczyć głębią odrzutu spowodowanego degeneracją III Międzynarodówki, II wojną imperialistyczną oraz światową ekspansją i konsekwentnym umacnianiem się kapitalizmu. Jest to jedynie odbicie chwilowego triumfu kapitału w umysłach jego "grabarzy". Ale daleki od przyznania wiecznego życia temu reżimowi, jego triumf w rzeczywistości przygotowuje, najbardziej gwałtowny wybuch rewolucyjny Historii.

    Aby partia mogła się rozwijać, nie może stosować się do tego typu formalnych zasad, których wiele grup opozycji antystalinowskiej broniło w imię "centralizmu demokratycznego". Dzieje się tak dlatego, że takie reguły opierają się na przekonaniu, że prawidłowa orientacja partii zależy od swobodnego wyrażania myśli i woli proletariackiej "bazy", a także na poszanowaniu demokratycznych reguł i kryteriów wyborczych jako sposobu decydowania o tym, kto i na jakim szczeblu przyjmie jakie obowiązki. Chociaż nie zaprzeczamy, że zdławienie ruchów opozycyjnych i nieprawidłowości proceduralne rzeczywiście posłużyły do likwidacji rewolucyjnej tradycji komunistycznej (w Rosji i gdzie indziej), nasza partia zawsze definiowała tę likwidację jako zasadniczo likwidację programu i taktyki. Ewentualny powrót do zdrowych norm organizacyjnych, na co liczyli trockiści, niewiele by temu zapobiegł. W ten sam sposób, zamiast polegać na statutach, które zakładają powszechne i regularne stosowanie mechanizmu demokratycznego, pokładamy wiarę w jednoznaczne i bezkompromisowe określenie środków i celów walki rewolucyjnej.

    Partia musi stworzyć swoje organy wewnętrzne wybierając te, które dały wyraźny dowód, że będą bez wahania uchwalać jej "katechizm", jeśli tego nie robi to nie jest Partią. W każdym razie ważny jest proces selekcji, a nie jakieś modelowe przedstawienie funkcjonowania wewnętrznego. Taka jest więc treść formuły "centralizmu organicznego", którą nasza partia zawsze przeciwstawiała przeciwstawnej formule centralizmu demokratycznego. Centralizm organiczny kładzie nacisk na jeden naprawdę istotny element: szacunek nie dla większości, lecz dla programu; szacunek nie dla indywidualnych opinii, lecz dla historycznej i ideologicznej tradycji ruchu. Odpowiadająca tej koncepcji struktura wewnętrzna, którą zagorzali zwolennicy wolności indywidualnej i zbiorowej określą jako dyktaturę komitetów, a nawet jednostek, w istocie realizuje jednak warunek sine qua non istnienia Partii jako organizacji rewolucyjnej: jest nim dyktatura zasad. Przy takich warunkach dyscyplina bazy wobec decyzji centrum jest osiągana przy minimalnych tarciach, podczas gdy dyktatura jednostek staje się konieczna tylko wtedy, gdy taktyka partii odrywa się od programu, powodując napięcia i starcia, które mogą być rozstrzygnięte tylko za pomocą środków dyscyplinarnych; co właśnie miało miejsce w Międzynarodówce, nawet przed zwycięstwem Stalina.

    Historyczny rozwój partii klasowej zawsze charakteryzował się "przeniesieniem awangardy proletariackiej z terenu spontanicznych ruchów, wynikających z interesów cząstkowych i grupowych, na teren uogólnionej akcji proletariackiej". Wynikowi temu sprzyja nie negowanie tych elementarnych ruchów, lecz przeciwnie, zapewnienie organizmowi partyjnemu, choćby najmniejszemu, czynnego udziału w fizycznych walkach proletariatu. Praca ideologicznej propagandy i prozelityzmu, następująca naturalnie po pod macicznej fazie wyjaśniania ideologii, nie może być zatem oddzielona od udziału w ruchach gospodarczych. Chociaż "podboje" związkowe nie mogą być nigdy postrzegane jako cel ostateczny, udział w nich jest ważny z dwóch powodów: 1) uczynienie z tych ruchów środka do zdobycia niezbędnego doświadczenia i treningu potrzebnego do prawdziwego rewolucyjnego przygotowania, poprzez niemiłosierną krytykę przewidywań, postulatów i metod związków zawodowych i kontrolujących je partii klasowych kolaborantów, oraz, 2) w bardziej zaawansowanym stadium, doprowadzenie do ich unifikacji i rewolucyjnej transcendencji w wyniku żywego doświadczenia, poprzez popychanie ich w kierunku pełnej i całkowitej realizacji.

    W ciągu ostatnich dziesięcioleci oficjalne związki zawodowe były coraz bardziej odporne na wszelkie próby zjednoczenia i uogólnienia walki, a także na żądania i potrzeby szeregowych pracowników. W konsekwencji najlepsze i najskuteczniejsze walki to te, które zostały zapoczątkowane i prowadzone poza kontrolą wielkich federacji związkowych. Organizacje zrodzone z takich walk to bogactwo doświadczeń, które Partia wspierała i nadal wspiera wszelkimi środkami, to cenne doświadczenie dla proletariuszy. Choć nie można wykluczyć możliwości przekierowania przez klasę oficjalnej polityki związkowej na grunt klasowy (np. w momentach powszechnych niepokojów robotniczych i dużych ruchów gospodarczych), to obecnie organizacje te jawią się bardziej jako agendy burżuazyjnego państwa wewnątrz klasy robotniczej, niż jako proletariackie organy walki gospodarczej.

    Obecnie każdy problem związany z rozwojem Partii istnieje w historycznym kontekście bezprecedensowego kryzysu ideologicznego i praktycznego w międzynarodowym ruchu socjalistycznym. Choć z pewnością tak jest, doświadczenie z przeszłości wystarcza jednak, by ustanowić pewne prawo: odtworzenie siły ofensywnej klasy robotniczej nie może nastąpić przez rewizję, przez aktualizację marksizmu, a już na pewno nie przez "stworzenie" rzekomo nowej doktryny. Może być jedynie owocem przywrócenia pierwotnego programu; programu, którego bolszewicy trzymali się mocno w obliczu wypaczeń Drugiej Międzynarodówki i którego ciągłość włoska lewica marksistowska zapewniła w obliczu wypaczeń w Trzeciej. Gdziekolwiek i kiedykolwiek komunizm powstanie ponownie, i w jakimkolwiek czasie, czy wcześniej czy później, międzynarodowy ruch przyszłości będzie nieuchronnie historycznym punktem dojścia bitwy toczonej przez ten prąd, a prawdopodobieństwo jest takie, że również fizycznie odegra on kluczową rolę. Dlatego w obecnej fazie rekonstrukcja zarodka międzynarodówki może przybrać tylko jedną formę: przylgnięcie do programu i działalności Międzynarodowej Partii Komunistycznej i stworzenie z nią takich związków organizacyjnych, które odpowiadają zasadom centralizmu organicznego, wolnego od wszelkich form demokratyzmu.

    Dla dzisiejszego społeczeństwa komunizm jest absolutną i ogólnoświatową koniecznością. Prędzej czy później masy proletariackie ponownie szturmować będą twierdze kapitalizmu w ogromnej fali rewolucyjnej. Zniszczenie tych twierdz i zwycięstwo proletariatu może nastąpić tylko wtedy, gdy tendencja do odtworzenia partii klasowej pogłębi się i rozprzestrzeni w całym Świecie. Utworzenie światowej partii proletariatu; to jest cel wszystkich, którzy pragną zwycięstwa rewolucji komunistycznej, a już teraz zjednoczone siły burżuazyjnej międzynarodówki walczą przeciwko niej.